Get ready!, Teacher's guide

Poradnik Początkującego Nauczyciela: Studia vs Oświata

Poradnik Początkującego Nauczyciela to seria wpisów, które będą powstawać z myślą o świeżo upieczonych nauczycielach oraz studentach. Osoby rozpoczynające swoją karierę zawodową znajdą tutaj porady, a także poznają pracę nauczyciela od strony praktycznej. W głównej mierze będę opierać się na moim doświadczeniu ze szkoły podstawowej z perspektywy nauczyciela języka angielskiego.

Zapraszam do podzielenia się swoimi doświadczeniami z pracą w oświacie, niezależnie od szczebla edukacji, w komentarzach lub na fanpage’u na Facebooku.

W tym artykule skupimy się na wiedzy, jaką student otrzymuje na swojej uczelni, a rzeczywistością, jaka czeka go w szkole państwowej.

Zapraszam do lektury ☺️


Przygotowanie pedagogiczne nauczyciela

Przygotowanie pedagogiczne - Poradnik nauczyciela

Na chwilę obecną, aby mieć możliwość pracy w szkole państwowej, należy zdobyć wykształcenie magisterskie. W moim przypadku było to 5 lat studiów filologii angielskiej na kierunku nauczycielskim – 3 lata na poziomie licencjackim oraz 2 na magisterskim. W trakcie studiów obowiązkowa była również praktyka w szkole: na poziomie licencjackim w szkole podstawowej, a magisterskim – w szkole ponadpodstawowej. Przez określoną ilość godzin miało się możliwość doświadczyć jak wygląda nauka języka w przyszłej wymarzonej pracy. Co więcej, praktyki dają szansę wykorzystać wiedzę zdobytą na uczelni, aby przeprowadzić podręcznikowe, perfekcyjne zajęcia. Niestety, jest to pierwszy moment, w którym następuje zderzenie z brutalną rzeczywistością.


Moje doświadczenie

Przez cały okres studiów miałem z tyłu głowy ambicję, cel. Chciałem robić zajęcia angażujące, sprawiedliwe, ciekawe. Chciałem zrobić coś innego niż nauczyciele, którzy uczyli mnie w szkole podstawowej. Chciałem być lepszy niż oni. Koniec końców, moim skromnym zdaniem, robiłem zajęcia takie, jak sobie założyłem, ale nie tak od razu!

Doświadczenie - pod górkę

Na początku praktyk byłem w lekkim szoku. Widząc szkołę od strony praktycznej, z perspektywy nauczyciela, widziałem masę błędów, które nie powinny być popełniane przez innych pracowników szkoły. Było tak, gdyż, według tego co nauczyłem się na studiach, wiele czynności czy schematów lekcji powinno być zrobione w inny sposób. Na przykład: lekcje powinny być w 100% po angielsku, a to nie zawsze jest możliwe, ponieważ są sytuacje, w których dziecko nie zrozumie wyjaśnień po angielsku.

Tutaj pojawia się problem studiów – uczono nas teorii, jak poprawnie powinno się przekazywać wiedzę, bez odzwierciedlenia tego w praktyce. Niestety, część wykładowców, która uczyła mnie dydaktyki, uważała, że tylko teoria się liczy i nie powinno się robić inaczej. Co więcej, nie pracowali w szkole państwowej i nie umieli bądź nie mogli się odnieść do realiów pracy w oświacie.


Wiedza, której nie uczą, a jest nam potrzebna do pracy w szkole państwowej

Nasze doświadczenia zawsze będą różne, a zależy to od przedmiotu, jaki uczymy, klas, w jakich mamy przydział oraz ilości godzin. Ja mój pełnoprawny etat ze stażem zacząłem dopiero w trzecim roku pracy w szkole podstawowej. Podczas pierwszego roku pracy miałem tylko dodatkowe zajęcia języka angielskiego (z projektu unijnego) oraz pracowałem w prywatnej szkole językowej. W drugim roku miałem po 5 godzin lekcyjnych w 2 szkołach państwowych oraz zajęcia dodatkowe (nie licząc szkół prywatnych). Natomiast w 3 roku otrzymałem 13/18 etatu oraz zajęcia dodatkowe. Aby zacząć staż, musiałem mieć przynajmniej połowę etatu.

Etat nauczyciela - dyscyplina. Studia vs oświata

W pewnym sensie można powiedzieć, że miałem łatwiej, ale dopiero przy tej ilości godzin zrozumiałem zachowania nauczycieli, których doświadczyłem podczas moich praktyk. Musiałem poczuć na swojej skórze problemy wychowawcze dzieci oraz problemy z utrzymaniem dyscypliny, bezpieczeństwa w klasie, dokumentacji szkolnej oraz rodziców.


I. Dyscyplina w klasie

Zacznijmy od tego, że wiele dzieci w klasie bardzo chętnie współpracuje. Wystarczy zaciekawić ich tematem i zaproponować konkretne zadanie lub zabawę. To z kolei daje nieskończone możliwości nauki na lekcji, którą przygotujemy ?

Niestety, może się zdarzyć, że w klasie dojdzie do bójki. Miałem taką nieprzyjemność z pierwszoklasistami, którzy skopali się do płaczu, bo jeden drugiego podsiadł na dywanie. I co tu wtedy zrobić? Ja na początku uspokoiłem dwóch młodzieńców, po czym przeprowadziłem rozmowę z całą klasą tłumacząc, na czym polegają zabawy na dywanie, jak znaleźć sobie odpowiednie miejsce oraz wady i zalety rozwiązania konfliktu jaki sobie wynaleźli (10 min z lekcji posypane). Na szczęście zakończone przeprosinami.

kotki walczące - poradnik nauczyciela

Let’s spice things up! Sprawy lubią się komplikować w starszych klasach. Konkretnie mam na myśli klasowego gadułę z 6. klasy, dla którego jedynka za karne zadanie była czymś normalnym. Oczywiście dodatkowe, trudniejsze rzeczy do wykonania są lepsze od wpisania uwagi do dziennika. Jednakże, gdy dochodzi do sytuacji, w której dziecko prosto w twarz informuje, że nie wykona zadania dodając „No i gówno mi Pan zrobi”, można doznać szoku. Szczerze, do teraz nie wiem, jaka powinna być odpowiednia reakcja nauczyciela na taki tekst. Jak opadły emocje w klasie, wytłumaczyłem, że szacunek działa w dwie strony, kto ma szacunek dla mnie, otrzyma go z powrotem. Przeprowadziłem lekcje do końca zostawiając dziecko w spokoju. Oczywiście, został poinformowany, że otrzyma wpis do dziennika i będę kontaktować się z rodzicem. Na koniec lekcji, ku mojemu zdziwieniu przeprosił mówiąc, że to żarty. Niestety, decyzji swojej nie cofnąłem, doceniłem przeprosiny tłumacząc również, że tego typu żarty są niestosowne w szkole.

Na samym początku pracy nauczyciela utrzymanie dyscypliny w klasie może być problematyczne. Dzieje się tak, gdyż nie jesteśmy aż tak „ostrzy”, jak bardziej doświadczeni nauczyciele. Dzieci jeszcze nie czują respektu, przez co na więcej sobie pozwalają. Sam fakt, że angielski w młodszych klasach polega częściowo na zabawie, nie raz pozwala się dzieciom rozkręcić. Stąd może się wydawać, że nauczyciele, którzy już pracują kilka lat w oświacie, są surowi i ostro wyciągają konsekwencje.


II. Bezpieczeństwo ważniejsze od nauki

W komentarzach, szczególnie podczas edukacji zdalnej, widzę wypowiedzi rodziców, którzy mówią: nauczyciel ma uczyć, a nie wychowywać. Wiele osób, nie zdaje sobie sprawy z odpowiedzialności, jaka spoczywa na nauczycielach.

Poradnik nauczyciela - ochroniarz w szkole
Krążą legendy, że w niektórych szkołach mają takich ochroniarzy :V

Pozwolę sobie przytoczyć wypowiedzi różnych dyrektorów w odniesieniu do bezpieczeństwa dzieci i nauczyciela w klasie:

1. „Nauczyciel w szkole ma najpierw zadbać o bezpieczeństwo ucznia, a potem może uczyć.”

2. „Lepiej wpisać uwagę i mieć zabezpieczenie przed policją, że podjęło się działania prewencyjne.”

Dla początkującego nauczyciela słowa te mogą brzmieć strasznie. Jednak po zrozumieniu działania systemu oświaty są one jak najbardziej poprawne. Żyjemy w czasach, gdzie bezpieczeństwo jest najważniejsze, a nauczyciel ma coraz mniej możliwości egzekwowania stosownego zachowania oraz dyscypliny na lekcji. Oprócz tych cudownych dzieci w klasie mamy też takie, które tę klasę rozbrajają i utrudniają lekcje. Mimo tych wszystkich dobrych i złych rzeczy, nauczyciel wpuszczając dzieci do klasy bierze za nie całkowitą odpowiedzialność.

Ktoś może powiedzieć: „Co takiego dzieci mogą zrobić, co zagraża bezpieczeństwu?”

W odpowiedzi na to pytanie można bardzo poszaleć w zależności od doświadczeń. Przytoczę przykład ze szkolenia o bezpieczeństwie dziecka w szkole: Dzieci podczas przerwy grają sobie na boisku, nagle jeden z drugim nie słuchają nauczyciela dyżurującego i kopią ogryzek z jabłka. Jedno z dzieci dostaje ogryzkiem w oko. Oczywiście, w pierwszy dzień oko delikatnie boli, sprawa załatwiona u pielęgniarki szkolnej, po dłuższej naradzie karetka nie została wezwana do szkoły. Protokół nie został spisany. Po 3 dniach, dziecko straciło wzrok w tym oku. Do kogo wtedy pojawiają się pretensje? Z tego co opowiedział pan na szkoleniu, wina będzie po stronie nauczyciela dyżurującego, bo nie zadbał o bezpieczeństwo i nie wezwał karetki.

Poradnik nauczyciela - poobijana pacynka

Tutaj idealnie pasuje druga wypowiedź dyrektora. Trzeba podejmować pewne działania prewencyjne, takie jak choćby wpis w postaci uwagi, że pewna sytuacja się wydarzyła. Trzeba być przygotowanym na takie sytuacje, bo mimo iż straszne i rzadkie, to jednak się zdarzają.


III. Dokumenty, konferencje i etat nauczyciela

Niejedna osoba powie: ale ten nauczyciel ma się fajnie – 18 godzin w etacie, pensję skasuje, nic nie musi więcej robić.

Ktoś tak dalej myśli, po poprzednim akapicie? Oczywiście, nie w każdej szkole dzieją się sytuacje wymagające interwencji policji czy karetki. Niemniej jednak, zdarzają się.

Praca nauczyciela to również całe stosy dokumentacji. Różne raporty, sprawozdania. Gdy jest się wychowawcą, dochodzą do tego sprawozdania opisujące wyniki klasy. Ja na szczęście miałem dużo pomocy ze strony innych nauczycieli, więc tej dokumentacji nie było aż tyle. Do tego dochodzą sprawdziany, kartkówki – dodatkowe godziny oceniania testów dla każdej klasy. W zależności od klasy, jest minimum wymaganej ilości ocen (a w razie kontroli, należy mieć testy fizycznie dostępne).

Oprócz dokumentacji, dochodzą do tego konferencje – czy to klasyfikacyjna, czy po prostu, konferencja, na której składa się raport dyrektorowi. Nie wiem dlaczego, ale najdłuższa na jakiej byłem, trwała aż 4 godziny!

Etat nauczyciela jest trochę skomplikowany i ma bardzo dziwny przelicznik na pieniądze. Teoretycznie, rozumiany jest jako „zapłacone godziny przy tablicy”. Mając 13/18 etatu oznacza, że prowadziłem 13 godzin lekcji fizycznie przy tablicy, tygodniowo. Za te godziny mam zapłacone (w teorii, przy 18 godzinach przy tablicy powinienem nie pracować w tygodniu dłużej niż 40 godzin).

Przeliczając na mój etat, nie powinienem pracować dłużej niż 28/29 godzin tygodniowo.

Przychodząc do pracy w szkole byłem zdziwiony dlaczego 13 godzin jest zapłaconych, a w teorii mam dobić godzinowo pracą do prawdziwego etatu tygodniowego. Źle się pracuje wiedząc, że twoja praca dodatkowa nie jest zapłacona.

W praktyce, rozumiane jest to przez czas poświęcany na ocenę sprawdzianów, przygotowania do zajęć, konferencje, szkolenia. To w efekcie bardzo zaniża stawkę godzinową lekcji. A przygotowań do nich jest przecież sporo.

IV. Rodzice

Współpraca z rodzicami uczniów jest bardzo ważnym elementem pracy w szkole. W większości przypadków rodzice idą na rękę i chętnie pracują z nauczycielem, podążają za radami, aby ułatwić edukację swojemu dziecku. Trzeba liczyć się z tym, że ile uczniów w klasie, tyle rodziców, z którymi trzeba rozmawiać. Czasem można niestety trafić na sytuacje bardziej skomplikowane lub nieprzyjemne.

Poradnik nauczyciela - pingwiny kłopotu nie robią

Przykład: przed końcem semestru (który w zeszłym roku trwał niecałe 4 miesiące) odbyłem ponad 30 minut konwersacji z rodzicem tłumacząc kartkówkę i ustalenia dotyczące ocen, uzgodnione z uczniami na lekcji. Dzieci znały zasady oceniania, miały zapisane w zeszytach, że z krótkich kartkówek i skróconych testów nie można dostać oceny celującej. Co więcej, ustaliłem z nimi, że nie musi im się zgadzać średnia wagowa na dzienniku elektronicznym. Jeśli starają się o ocenę celującą na semestr, wymagałem regularnego uczestniczenia w zajęciach (bardzo dobrych ocen z testów), oceny za konkurs z bardzo dobrym wynikiem oraz pisemnej pracy dodatkowej.

To niestety nie powstrzymało rodzica przed przyjściem na rozmowę, który użył statutu szkoły jako argumentu. Było tam napisane, że uczeń może dostać ocenę celująca ze sprawdzianów oraz kartkówek, jeśli będzie mieć 98% dobrych odpowiedzi. Rodzic przyszedł z wydrukowanym statutem zarzucając mi niedawanie ocen celujących oraz nieprzestrzeganie statutu. Ma do tego prawo, tak samo, jak nauczyciel ma prawo ustalić z uczniami sposób oceniania odpowiedni do jego potrzeb. Dlaczego rodzic tak zrobił? Może nie porozmawiał z dzieckiem na temat oceniania lub dziecko zapomniało o zasadach z początkowych zajęć i nie przekazało odpowiednio informacji.

Nie było to jedyne dziecko, przy którym średnia nie miała dla mnie aż takiego znaczenia. Miałem sytuację, w której dziecku ze średnią 3,2 dałem ocenę dobrą na koniec roku. Dlaczego? Ze względu na aktywność i zaangażowanie na zajęciach. Dziecko bardzo się starało, a takie starania powinno się docenić, aby później nie straciło motywacji. Sam byłem ofiarą systemu, gdzie punkt procentowy nie pozwalał zdobyć lepszej oceny, co w efekcie zniszczyło moje ambicje w przeszłości.

V. Szkolenia a rzeczywistość

„Nauczyciel musi się cały czas szkolić”. Mając pełne wykształcenie pedagogiczne po 5 latach studiów, wszystkie szkolenia metodyczne są po prostu powtórzeniem czegoś co już wiemy. NUDA.

Oczywiście są praktyczne warsztaty, które są przydatne i można z nich wiele wyciągnąć. Z drugiej strony są ciekawe szkolenia, na które często nie ma możliwości pójść lub trzeba płacić duże pieniądze z własnej kieszeni. Brutalna prawda jest taka, że najwięcej można się dowiedzieć z blogów lub filmów na YouTube. Internet jest niesamowitym źródłem informacji. Można znaleźć wiele porad innych nauczycieli oraz przemyśleń na dany temat.

Zachęcam do podzielenia się swoim doświadczeniem i przemyśleniami tutaj na blogu, lub na Facebook’u.

foczka dla wytrwałych
Foczka dla wytrwałych :V

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *